... ...
oczywiście, że wydawcy podręczników dla uczniów są uzależnieni finansowo od pieniędzy z rozdętego państwowego koryta ... pomijając już to, że państwo ma monopol w biznesie edukacji ... bo gdy ja chodziłem do szkoły, a było to w latach
90-tych, czyli w czasach nieudolnych prób "częściowego urynkowienia gospodarki", to rodzice kupowali mi podręczniki ... a niedawno gadałem ze ścierwem płci żeńskiej, i to ścierwo płci żeńskiej powidziało: "moja córka musi oddać podręczniki do szkoły, bo nie dostanie świadectwa" ... i ja wyciągnąłem z tego taki wniosek, że hołota już nawet nie kupuje podręczników dla biednych dzieci z 500 plusem ... nie mówiąc już o marnotrawstwie pieniędzy na "darmową" edukację tej hołoty ... bo śmiem twierdzić, że taki bękart wychowywany przez ideologię "to co się należy" raczej nie nauczy się nawet dodawać i odejmować, a co dopiero miałby coś pomnożyć albo podzielić ... widać system tresuje tą ciemnotę ludową już od podstawówki, że jakieś podręczniki "im się należą" ...
Dodaj komentarz